II K 73/15 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Siedlcach z 2016-02-24

Sygn. akt II K 73/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 24 lutego 2016 r.

Sąd Okręgowy w Siedlcach w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący SSO Karol Troć

Protokolant st. sekr. sąd. Agata Polkowska

w obecności Prokuratora Kamila Żmudzińskiego

po rozpoznaniu w dniach 23 listopada 2015 roku, 9 grudnia 2015 roku, 27 stycznia 2016 roku i 22 lutego 2016r.

sprawy: E. C. (1) syna T. i Z. z domu Ł., urodz. (...) w M.

oskarżonego o to, że:

w dniu 3 maja 2015r. w S., woj. (...), chcąc spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu u M. W. (1) użył przemocy wobec pokrzywdzonego polegającej na uderzeniu go krzesłem a następnie odłamaną nogą od krzesła kilkadziesiąt razy ze zróżnicowaną siłą w tym z dużą siłą w głowę, w tylną powierzchnię tułowia oraz w kończyny górne i dolne, w wyniku czego spowodował u niego otarcia naskórka okolicy ciemieniowej z miernie obfitymi wylewami krwawymi w skórze, otarcia naskórka okolicy potylicznej po stronie lewej z podbiegnięciem krwawym tkanki podskórnej, podbiegnięcie krwawe tkanki podskórnej okolicy potylicznej po stronie prawej, zasinienie i otarcia naskórka z drobnymi ranami skóry w okolicy twarzy, złamanie lewego łuku jarzmowego z podbiegnięciem krwawym tkanek miękkich okolicy jarzmowej, podbiegnięcie krwawe tkanek miękkich prawej okolicy jarzmowej, listkowatej grubości krwiak podtwardówkowy w zakresie środkowego dołu czaszkowego po stronie prawej, otarcia naskórka i rozległe łączące się ze sobą zasinienia obu okolic barkowych i tylnej powierzchni tułowia z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni tych okolic, ranę skóry okolicy łopatkowej prawej, wieloodłamowe złamanie wyrostka barkowego łopatki prawej, złamanie tylnego odcinka żebra dziesiątego lewego, stłuczenie miąższu płata dolnego płuca lewego, otarcia naskórka w zakresie kończyny górnej prawej, rozległe zasinienia w zakresie obu kończyn górnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni, ranę przedramienia lewego, wieloodłamowe złamanie paliczka bliższego palca drugiego ręki lewej, złamanie dystalnego odcinka kości łokciowej prawej, wielomiejscowe otarcia naskórka i rozległe zasinienia w zakresie kończyn dolnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni oraz ze zmiażdżeniem i odwarstwieniem tkanki podskórnej od mięśni w zakresie podudzia prawego, rany podudzia prawego, wieloszczelinowe złamanie kości piszczelowej prawej z wydzieleniem dużego odłamu wolnego z szerokim otwarciem jamy szpikowej z dużą ilością krwi w stawie kolanowym lewym, złamanie kostki bocznej podudzia lewego w rezultacie w następstwie tych obrażeń spowodował zgon M. W. (1) w dniu 4 maja 2015r. spowodowany zatorowością tłuszczową naczyń płucnych, co mógł przewidzieć,

tj. o przestępstwo z art. 156§3 kk

o r z e k a

I.  oskarżonego E. C. (1) uznaje za winnego tego, że w dniu 3 maja 2015r. w S., woj. (...), chcąc spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu u M. W. (1) użył przemocy wobec pokrzywdzonego polegającej na uderzeniu go krzesłem a następnie odłamaną nogą od krzesła kilkadziesiąt razy ze zróżnicowaną siłą w tym z dużą siłą w głowę, w tylną powierzchnię tułowia oraz w kończyny górne i dolne, w wyniku czego spowodował u niego otarcia naskórka okolicy ciemieniowej z miernie obfitymi wylewami krwawymi w skórze, otarcia naskórka okolicy potylicznej po stronie lewej z podbiegnięciem krwawym tkanki podskórnej, podbiegnięcie krwawe tkanki podskórnej okolicy potylicznej po stronie prawej, zasinienie i otarcia naskórka z drobnymi ranami skóry w okolicy twarzy, złamanie lewego łuku jarzmowego z podbiegnięciem krwawym tkanek miękkich okolicy jarzmowej, podbiegnięcie krwawe tkanek miękkich prawej okolicy jarzmowej, listkowatej grubości krwiak podtwardówkowy w zakresie środkowego dołu czaszkowego po stronie prawej, otarcia naskórka i rozległe łączące się ze sobą zasinienia obu okolic barkowych i tylnej powierzchni tułowia z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni tych okolic, ranę skóry okolicy łopatkowej prawej, wieloodłamowe złamanie wyrostka barkowego łopatki prawej, złamanie tylnego odcinka żebra dziesiątego lewego, stłuczenie miąższu płata dolnego płuca lewego, otarcia naskórka w zakresie kończyny górnej prawej, rozległe zasinienia w zakresie obu kończyn górnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni, ranę przedramienia lewego, wieloodłamowe złamanie paliczka bliższego palca drugiego ręki lewej, złamanie dystalnego odcinka kości łokciowej prawej, wielomiejscowe otarcia naskórka i rozległe zasinienia w zakresie kończyn dolnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni oraz ze zmiażdżeniem i odwarstwieniem tkanki podskórnej od mięśni w zakresie podudzia prawego, rany podudzia prawego, wieloszczelinowe złamanie kości piszczelowej prawej z wydzieleniem dużego odłamu wolnego z szerokim otwarciem jamy szpikowej z dużą ilością krwi w stawie kolanowym lewym, złamanie kostki bocznej podudzia lewego, które to obrażenia na skutek przemieszczenia się do tkanek miękkich tułowia oraz kończyn górnych i dolnych wywołały u M. W. (1) wstrząs urazowo-krwotoczny, stanowiący chorobę realnie zagrażającą jego życiu, co stanowi występek z art. 156 § 1 pkt 2 kk i za czyn ten na podstawie tego przepisu skazuje go i wymierza mu karę 5 (pięć) lat pozbawienia wolności;

II.  na poczet tej kary na podstawie art. 63 § 1 kk zalicza oskarżonemu okres zatrzymania i tymczasowego aresztowania od dnia 4 maja 2015 roku do 24 lutego 2016 roku,

III.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Adwokackiej adw. K. M. w S. kwotę 1476 złotych (w tym 276 zł tytułem podatku VAT) za reprezentowanie obu oskarżycielek posiłkowych z urzędu,

IV.  zwalnia oskarżonego w całości od kosztów sądowych, wydatki przejmując na rachunek Skarbu Państwa.

Sygn. akt II K 73/15

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu zebranego i ujawnionego na rozprawie głównej materiału dowodowego Sąd Okręgowy w Siedlcach ustalił następujący stan faktyczny:

E. C. (2) i M. W. (1), pseud. Ś. (...) znali się od lat, utrzymywali dobre relacje, wspólnie spożywali alkohol. M. W. (1) mieszkał w mieszkaniu nr (...) w baraku na ul. (...) w S., E. C. (2), generalnie pozostający w konkubinacie z M. P., od pewnego czasu zamieszkiwał w tym samym baraku u matki Z. K. (1) pod nr(...) W dniu 3 maja 2015 r. E. C. (2) z K. B. (1) (pseud. O. (...)) w godzinach popołudniowych odwiedzili M. W. (1) w jego mieszkaniu, które K. B. niedługo opuścił, udając się do znajomej w tym samym budynku, skąd wieczorem poszedł do domu, zaś E. C. (2) po godz. około 19.00 pozostał u M. W. (1) wraz z I. T. (1) oraz W. P. (1) (pseud. K. (...)), gdzie wspólnie spożywali alkohol. E. C. (2) przypomniał sobie, że niedawno M. W. (1) będąc pod działaniem alkoholu ubliżał jego matce oraz jeszcze dwóm sąsiadkom – J. P. (1) i K. K. (1), a że sam był już pod znacznym wpływem alkoholu, zaczął mieć o to do niego pretensje. Doszło pomiędzy nimi w związku z tym do awantury i szarpaniny, bowiem E. C. (2) żądał od M. W. (1), by ten przeprosił znieważone kobiety, popchnął go na łóżko, wziął drewniane krzesło i zaczął go nim bić po nogach i rękach, a później również po plecach. Krzesło się rozpadło i bił go dalej nogą od tego krzesła. Na jego polecenie M. W. (1) około godz. 20.00 wyszedł ze swego mieszkania i przepraszał Z. K. (1), K. K. (1) i J. P. (1), nie mając wówczas na odsłoniętych częściach ciała widocznych obrażeń. Następnie wrócił do swego mieszkania, gdzie nadal przebywali oskarżony, I. T. (1) oraz W. P. (1) i nadal pili alkohol.

W bliżej nieustalonym czasie pomiędzy godz. 20 a 23 do tego baraku przyszli T. K. (1) i M. O. (1), by tam chroniąc się przed chłodem pić piwo. Gdy stali na korytarzu, pomiędzy E. C. (2) i M. W. (1) znów doszło do scysji, którą ci usłyszeli, ale uznali, że to pijany pokrzywdzony rozrabia. Tymczasem E. C. (2) z nieustalonych przyczyn niedługo przed północą ponownie zaczął bić pokrzywdzonego nogą od krzesła. Bity M. W. (1) zaczął krzyczeć, prosić oskarżonego, by już przestał i przepraszać go. Słysząc jego krzyki T. K. (1) i M. O. (1) weszli do jego mieszkania, a widząc E. C. (1), który nogą od połamanego krzesła zadawał pokrzywdzonemu ciosy, zaczęli go uspokajać i mówić, by tego zaprzestał. Gdy oskarżony się uspokoił, po ok. 10 minutach wyszli stamtąd i gdy byli na korytarzu, wyszła tam również starsza kobieta, której powiedzieli, by wezwała karetkę Pogotowia. Wyszedł do nich również E. C. (2), któremu kobieta ta przyniosła jego telefon komórkowy, z którego o godz. 23.40 zadzwonił on na Pogotowie i podając nieprawdziwe dane osobowe wezwał do pokrzywdzonego pomoc medyczną.

Na skutek kilkudziesięciu uderzeń, zadanych przez E. C. (1) M. W. (1) krzesłem, a następnie odłamaną nogą od krzesła ze zróżnicowaną siłą, w tym z dużą siłą, w głowę, w tylną powierzchnię tułowia oraz w kończyny górne i dolne, oskarżony spowodował u pokrzywdzonego otarcia naskórka okolicy ciemieniowej z miernie obfitymi wylewami krwawymi w skórze, otarcia naskórka okolicy potylicznej po stronie lewej z podbiegnięciem krwawym tkanki podskórnej, podbiegnięcie krwawe tkanki podskórnej okolicy potylicznej po stronie prawej, zasinienie i otarcia naskórka z drobnymi ranami skóry w okolicy twarzy, złamanie lewego łuku jarzmowego z podbiegnięciem krwawym tkanek miękkich okolicy jarzmowej, podbiegnięcie krwawe tkanek miękkich prawej okolicy jarzmowej, listkowatej grubości krwiak podtwardówkowy w zakresie środkowego dołu czaszkowego po stronie prawej, otarcia naskórka i rozległe łączące się ze sobą zasinienia obu okolic barkowych i tylnej powierzchni tułowia z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni tych okolic, ranę skóry okolicy łopatkowej prawej, wieloodłamowe złamanie wyrostka barkowego łopatki prawej, złamanie tylnego odcinka żebra dziesiątego lewego, stłuczenie miąższu płata dolnego płuca lewego, otarcia naskórka w zakresie kończyny górnej prawej, rozległe zasinienia w zakresie obu kończyn górnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni, ranę przedramienia lewego, wieloodłamowe złamanie paliczka bliższego palca drugiego ręki lewej, złamanie dystalnego odcinka kości łokciowej prawej, wielomiejscowe otarcia naskórka i rozległe zasinienia w zakresie kończyn dolnych z obfitymi podbiegnięciami krwawymi tkanki podskórnej i mięśni oraz ze zmiażdżeniem i odwarstwieniem tkanki podskórnej od mięśni w zakresie podudzia prawego, rany podudzia prawego, wieloszczelinowe złamanie kości piszczelowej prawej z wydzieleniem dużego odłamu wolnego z szerokim otwarciem jamy szpikowej z dużą ilością krwi w stawie kolanowym lewym, złamanie kostki bocznej podudzia lewego, które to obrażenia na skutek przemieszczenia się krwi do tkanek miękkich tułowia oraz kończyn górnych i dolnych wywołały u M. W. (1) wstrząs urazowo-krwotoczny, stanowiący chorobę realnie zagrażającą jego życiu. Mimo fachowej pomocy medycznej, udzielonej M. W. (1) w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (...) Szpitala Wojewódzkiego w S., doszło do powikłania jego stanu zdrowia w postaci tłuszczowej zatorowości żylnej naczyń płucnych na skutek uwolnienia się do krwiobiegu ze złamania kości piszczelowej i zmiażdżonych tkanek miękkich drobin tłuszczu, które po przemieszczeniu się do naczyń płucnych spowodowały ich zatkanie i zatrzymanie wymiany gazowej, na skutek czego już w dniu 4 maja 2015 r. ok. godz. 3.00 doszło do nagłego zatrzymania krążenia i mimo reanimacji o 4.17 stwierdzono zgon M. W. (1).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie częściowo wyjaśnień oskarżonego E. C. (1) k. 443v-445 i 114-115v, 119, 331-332, zeznań świadków W. P. (2) k. 447, R. W. k. 447-447v, R. K. k. 495-495v i 230-231 (469-470), M. M. (1) k. 518, G. J. k. 448-448v i 41-42v (439-440), L. A. k. 448v-449 i 47-49 (441-442), J. J. k. 449-449v, I. P. k. 449v, K. K. (2) k. 497v, W. P. (1) k. 498-498v i 143-144 (485v-486), K. B. (1) k. 498v-499, J. P. (1) k. 499v, K. K. (1) k. 500 i 155-156 (488), K. S. k. 500 i 194 (491), częściowo T. K. (1) k. 495v-496 i 35-39 (472-475), M. O. (1) k. 496-496v i 106-108 (476v-478), Z. K. (1) k. 496v-497 i 44, 45, 130-131 (479v-480, 482v), I. T. (1) k. 497v-498 i 102-103 (483v-484), a tekże pisemnej i ustnej opinii biegłego lekarza J. L. (1) k. 272-281 i 445v-446v oraz dokumentów w postaci: protokół zatrzymania rzeczy od P. W. k. 9-11, protokół zatrzymania E. C. (1) k. 18-19, protokół badania stanu trzeźwości E. C. (1) k. 20, protokół zatrzymania rzeczy E. C. (1) k. 21-23, protokół oględzin miejsca zdarzenia k. 32-34v, 86-96, protokół oględzin osoby E. C. (1) k. 52-60, protokół pobrania materiału DNA od E. C. (1) k. 64, historia choroby M. W. (1) k. 80a, dane o karalności E. C. (1) wraz z wyrokami skazującymi oskarżonego i danymi o odbyciu kar pozbawienia wolności k. 123-125, 168-180, dokumentacja z RM MEDITRANS k. 163-165, płyta CD z nagraniem rozmowy E. C. (1) z dyspozytorem karetki pogotowia k. 166, dane o karalności E. C. (1) wraz z wyrokami skazującymi oskarżonego i danymi o odbyciu kar pozbawienia wolności k. 168-180, dane osobopoznawcze oskarżonego k. 182, protokół oględzin rzeczy zatrzymanych od E. C. (1) k. 206-212, protokół oględzin rzeczy zatrzymanych od M. O. (2) k. 213-217, protokół oględzin płyty CD z zapisem rozmowy E. C. (1) z dyspozytorem pogotowia k. 218-221, protokół oględzin rzeczy M. W. (1) k. 222-228, protokół oględzin rzeczy I. T. (1) k. 233-239, protokół oględzin rzeczy T. K. (1) k. 240-244, opinia sądowo-psychiatryczno-psychologiczna E. C. (1) k. 252-254, opinia z zakresu badań DNA fragmentu nogi krzesła k. 255-258, protokoły sądowo-lekarskich oględzin zwłok M. W. (1) i opinia biegłego lekarza sądowego k. 272-281, 111, wynik badania na zawartość alkoholu we krwi pokrzywdzonego k. 302, wynik badania histopatologicznego tkanek pokrzywdzonego k. 303, opinia daktyloskopijna k. 307-311, dane o dochodach E. C. (1) k. 315.

E. C. (2) wyjaśniając po raz pierwszy w postępowaniu przygotowawczym podał, że bardzo dobrze znał się z pokrzywdzonym M. W. (1), kolegowali się. W dniu 3 maja 2015 roku był u pokrzywdzonego w ciągu dnia, poszedł do niego ponownie około godziny dziewiętnastej, by pić alkohol. Był tam jeszcze mężczyzna o imieniu W. i przezwisku (...) oraz sąsiadka o imieniu I.. Pili wódkę w dużej ilości, tak że był już „dobrze podcięty”. Około dwudziestej przypomniał sobie, że M. W. (1) ubliżał jego matce oraz sąsiadkom, zapytał go o przyczynę takiego zachowania, ten w odpowiedzi chciał go kopnąć i uderzyć ręką w twarz, ale mu się nie udało. Wówczas on sięgnął po krzesło, popchnął pokrzywdzonego na łóżko i trzymanym w rękach krzesłem bił go po nogach i rękach, a później również po plecach. Nie pamięta, żeby uderzał go po twarzy, ale w pewnym momencie zauważył, że z nosa leci mu krew. Krzesło się rozpadło i bił go dalej nogą od tego krzesła. Nie chciał go zabić tylko go pobić, nie bił go pięściami ani nie kopał nogami. Nigdy wcześniej go nie bił. Na jego polecenie M. W. (1) wyszedł z nim ze swego mieszkania i przepraszał Z. K. (1), K. K. (1) i J. P. (1). Następnie wrócili do mieszkania M. W. (1) i dokończyli pić alkohol. Potem po godz. 21.00 poszedł do domu, a mieszka troje drzwi dalej. Przed północą obudził się i poszedł do M. zapytać o samopoczucie. Pokrzywdzony był przytomny i powiedział, że źle się czuje, więc zadzwonił po karetkę. Była taka sytuacja, że gdy bił M. W. (1), do jego mieszkania weszli dwaj młodzi mężczyźni i uspokajali go mówiąc, by dał pokrzywdzonemu spokój. Nie pamięta, czy był tam wówczas jeszcze (...), I. też wyszła. Oni nie pomagali mu bić M. W. (1), nikt inny przy nim go nie bił. Wcześniej przez 6 lat nie pił alkoholu, wówczas się napił i coś mu odbiło, tak zawsze ma, że jak po alkoholu coś sobie przypomni, to się awanturuje. Ci dwaj młodzi mężczyźni byli tam, zanim M. W. (1) chodził z nim, by przepraszać sąsiadki. Podczas przesłuchania w dniu 24 sierpnia 2015 r. nadal przyznawał się do zarzutu potwierdzając odczytane mu wcześniejsze wyjaśnienia. Wskazując, że niczego innego z tych wydarzeń nie pamięta, deklarował chęć dobrowolnego poddania się karze – ostatecznie 6 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

W Sądzie nadal przyznając się do dokonania zarzucanego mu czynu wyjaśniał, że u M. W. (1) był również z K. B. (1). Gdy M. W. (1) po zwróceniu mu uwagi za ubliżanie sąsiadkom zaczął być agresywny i chciał go kopać, to K. B. (1) jako pierwszy uderzył pokrzywdzonego łokciem w twarz i zaczął go uderzać krzesłem. On bił pokrzywdzonego dopiero, gdy krzesło się rozpadło. Bił go w ręce i nogi, ewentualnie również w plecy. Wówczas weszli tam dwaj młodzi mężczyźni, którzy spytali go, co się tam dzieje. Był jeszcze wówczas K. B. (1). Opowiedział im o ubliżaniu i ci dwaj powiedzieli, żeby przestać M. bić. Oni widzieli, że K. B. (1) bił pokrzywdzonego. Potem pokrzywdzony przepraszał sąsiadki i po powrocie znów pili alkohol, ale M. W. (1) zaczął ubliżać tym dwóm mężczyznom i jeden z nich czyli T. K. (1) kilkakrotnie kopnął go w twarz, uderzał go też nogą od krzesła w ręce, nogi i plecy. Ten drugi mężczyzna chyba również bił pokrzywdzonego. Gdy koło północy poszedł do M. W. (1), by dalej pić alkohol, na korytarzu stali ci sami dwaj młodzi mężczyźni, a K. trzymał w ręku nogę od krzesła. To oni powiedzieli mu, że M. W. (1) źle się czuje, po czym dzwonił po karetkę. Policjanci pytali M. W. (1), czy to on go pobił, on stwierdził, że nie. Na pytanie odpowiedział, że K. B. (1) zaczął bić pokrzywdzonego za to, że on zaczął ubliżać T. K. (1). Stwierdził, że we wcześniejszych wyjaśnieniach nie wspominał o udziale w tych zdarzeniach B. i K., bo nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się stało i nie chciał nikogo obciążać, bo myślał, że to tylko pobicie i weźmie karę na siebie, dopiero po pobycie w zakładzie karnym przemyślał wszystko i stwierdził, że musi powiedzieć, jak było naprawdę, bo nie on sam zadawał pokrzywdzonemu ciosy. Taką przyczynę nieujawniania udziału innych osób w zdarzeniu podtrzymywał przyznając, że podczas składania wyjaśnień w prokuraturze wiedział już, że M. W. (1) nie żyje i nie będzie to już tylko sprawa o pobicie. K. i O. byli u pokrzywdzonego, gdy wychodził on przepraszać sąsiadki, byli tam, gdy wrócił, spędzili tam około godziny. B. bił pokrzywdzonego przed tym, jak chodził przepraszać sąsiadki, K. – dopiero po powrocie.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Zdaniem Sądu wyjaśnieniom E. C. (1) nie można w całości dać wiary. Najbliższe prawdy, bo najbardziej spójne wewnętrznie i zbieżne z innymi dowodami, są jego wyjaśnienia, składane w postępowaniu przygotowawczym, choć i one, zwłaszcza w zakresie czasu zdarzenia, nie do końca odpowiadają prawdzie, co może jednakże wynikać choćby z deklarowanego przez oskarżonego stanu znacznego upojenia alkoholowego. Przede wszystkim nie można dać wiary twierdzeniom oskarżonego z rozprawy, że również inne osoby, w szczególności T. K. (1) i K. B. (1), w jego obecności biły M. W. (1). Oskarżony wyjaśniając trzykrotnie w śledztwie cały czas twierdził, że tylko on bił pokrzywdzonego, nikt inny w jego obecności tego nie robił. Ostatni raz wyjaśniał blisko cztery miesiące od zatrzymania i uzyskania informacji o śmierci M. W. jako następstwa spowodowania u niego ciężkich obrażeń ciała. Zupełnie nielogiczne jest więc twierdzenie oskarżonego z rozprawy, że to pobyt w areszcie uzmysłowił mu, że musi wszystko powiedzieć, jak też, że wcześniej nie wskazywał innych sprawców bicia pokrzywdzonego, bo sądził, że odpowie za zwykłe pobicie. Wszak tuż przed zamknięciem śledztwa uzgodnił z prokuratorem wymiar kary i wiedział, jaką odpowiedzialność przyjdzie mu ponieść, więc już wówczas mógł podać rzekomą prawdę, która przecież tę odpowiedzialność znacząco by zmieniła. Nikt z wymienianych przez niego osób jako choćby obecnych przy tych zdarzeniach, nie potwierdził jego wyjaśnień z rozprawy i nie wskazał, że ktokolwiek inny choćby kłócił się z pokrzywdzonym. On sam wewnętrznie sprzecznie podawał, że K. B. zaczął bić M. W. za ubliżanie T. K., choć wcześniej podał, że O. z K. przyszli tam dopiero po tym, jak bił pokrzywdzonego B.. W ocenie Sądu postawa oskarżonego z rozprawy, mimo przyznawania się do zarzutu (i to nawet w zakresie, w jakim w świetle materiału dowodowego nie można było przypisać mu winy) i chęci poddania się karze, wynikła z faktu zgłoszenia przez oskarżycielki posiłkowe sprzeciwu co do proponowanej kary pozbawienia wolności jako ich zdaniem niewspółmiernie łagodnej i była nakierowana na ograniczenie jego odpowiedzialności do minimum.

Nie można też było w całości uznać za zgodne z prawdą jego wyjaśnień z postępowania przygotowawczego. Zeznania świadków Z. K. (1), J. P. (1) i K. K. (1), jak również m.in. L. A., przeczą temu, że pokrzywdzony nie był już przez oskarżonego bity po tym, jak przeprosił sąsiadki i wrócił do swego mieszkania. Trzy pierwsze nie potwierdziły jego słów, że chodził do nich wraz z pokrzywdzonym, gdy ten je przepraszał, stwierdziły też, że u pokrzywdzonego nie zauważyły żadnych śladów pobicia, tymczasem m.in. L. A. wskazała, że jego twarz była wręcz zmasakrowana, aż trudno było go poznać, również w ocenie M. O. (1) widoczne były złamania rąk i nóg, dlatego w ich ocenie konieczne było niezwłoczne wezwanie karetki. Świadczy to jednoznacznie o tym, że większości urazów (przynajmniej tych widocznych) pokrzywdzony doznał już po przeprosinach. Nawet jeśli w świetle opinii lekarskiej mimo złamań kości kończyn dolnych M. W. (1) byłby w stanie chodzić, jednak z dużą trudnością i tę trudność znający pokrzywdzonego świadkowie zapewne by zauważyli. Możliwe, że wyjaśniając oskarżony nie pamiętał ciosów, zadawanych pokrzywdzonemu w twarz – wszak sam podał, że nie wie jak do tego doszło, ale w trakcie bicia pokrzywdzony zaczął krwawić z nosa. Możliwe też, że oskarżony w trakcie spotkania wychodził od pokrzywdzonego – niewątpliwie jednak po godzinie 23.00 był w mieszkaniu pokrzywdzonego i bił go nogą od krzesła, bowiem na taką okoliczność wskazują zeznania M. O. (1) i T. K. (1), którzy w przeciągu kilkunastu minut od zauważenia bicia pokrzywdzonego przez oskarżonego wyszli na korytarz i zwracając się o to do starszej kobiety sprawili, że po chwili, o 23.40, oskarżony zadzwonił po pogotowie.

B. Z. (córka M. W. (1)) i H. S. (jego matka) nie znały okoliczności, w jakich doznał on obrażeń ciała i zeznały na okoliczność charakteru swoich więzi ze zmarłym, wskutek czego ich zeznania nie były przydatne przy dokonywaniu ustaleń faktycznych.

R. W. zeznał, że jako funkcjonariusz Policji przybył do mieszkania pokrzywdzonego, który nie chciał powiedzieć, kto go pobił, podobnie nie chcieli współpracować z Policją sąsiedzi – do czasu uzyskania informacji, że pokrzywdzony zmarł, ale i wówczas nikt nie wskazał sprawcy. Mieszańcy budynku informowali, że w mieszkaniu pokrzywdzonego było kilka osób, w tym zamieszkałych na innym osiedlu, że na miejscu byli też młodzi mężczyźni, których jednak tam nie zastano.

R. K. i M. M. (2) zeznali, że jako załoga karetki Pogotowia udzielali pomocy pokrzywdzonemu i przewieźli go do szpitala. Pokrzywdzony miał widoczne obrażenia ciała, czuć było od niego alkohol, kontakt z nim był utrudniony; mówił, że został pobity, ale nie powiedział, przez kogo. W mieszkaniu był nieporządek, połamane krzesła. Do dokumentacji medycznej wpisana została uzyskana informacja, że pokrzywdzony został pobity przez nieznanych sprawców, ale M. M. nie pamiętał, od kogo ją uzyskał.

W. P. (2) podał, że jako lekarz Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w S. i dyżurny chirurg udzielał pomocy pokrzywdzonemu, którego obrażenia wskazywały na pobicie. Pacjent był w stanie upojenia alkoholowego, praktycznie bez kontaktu, ale wydolny oddechowo i krążeniowo i nic nie wskazywało na zatorowość tłuszczową, której z medycznego punktu widzenia nie można przeciwdziałać inaczej niż zaopatrując złamania kości, co zostało wykonane.

Zeznaniom tych świadków w całości można było dać wiarę, ponieważ przekazywaną na rozprawie wiedzę uzyskali oni w związku z wykonywanymi czynnościami zawodowymi, jednakże nie poznali okoliczności, w jakich pokrzywdzony doznał obrażeń ciała, a ich relacje znajdują potwierdzenie w zeznaniach innych świadków, jak J. J. czy L. A., jak również w dokumentacji medycznej, dotyczącej pokrzywdzonego czy protokołach oględzin. J. J.potwierdził, że M. W. (1) był niechętny interwencji Policji i obecności lekarzy, nie chciał z nimi rozmawiać o tym, co się stało. Biegły lekarz J. L. (1) potwierdził w ustnej opinii, że zatorowość płucna jest niespodziewanym, nie dającym się przed czasem przewidzieć i rozpoznać powikłaniem, przed którym pacjenta nie sposób też skutecznie zabezpieczyć.

G. J., J. J., L. A., I. P. , K. K. (2), K. S. nie wskazali w swych zeznaniach na wiedzę w zakresie osoby sprawcy spowodowania u M. W. (1) obrażeń ciała, podając jedynie, że albo widzieli osoby, które były w ciągu dnia 3 maja 2015 r. u pokrzywdzonego albo na korytarzu baraku, albo słyszeli dochodzące z jego mieszkania hałasy lub odgłosy libacji, albo nie słyszeli nic i o wszystkim dowiedzieli się już po fakcie. L. A. widziała młodych mężczyzn, z których jeden już po północy, tuż przed przyjazdem karetki, trzymał drzwi mieszkania pokrzywdzonego. G. J. podał, że pokrzywdzony bardzo często po alkoholu wyzywał i obrażał inne osoby. J. J. podał, że pokrzywdzony nie chciał korzystać z pomocy medycznej i wsiąść do karetki, lekarzowi nie chciał powiedzieć, co się stało, jemu zaś mówił, że jak wytrzeźwieje, to będzie dobrze. K. S. w postępowaniu przygotowawczym podał, że widział T. K. w okolicy mieszkania M. W., ale na korytarzu i nie wie, czy on wchodził, czy wychodził; w Sądzie już podał, że widział go najpierw siedzącego w mieszkaniu pokrzywdzonego, a dopiero potem na korytarzu.

W ocenie Sądu brak było podstaw, by zeznania któregokolwiek z tych świadków uznać za świadomie nieprawdziwe, choć nie można wykluczyć, że nie przekazują oni wszystkiego, co słyszeli o zdarzeniu, nie chcąc się angażować w sprawę. Niewątpliwie sąsiedzi pokrzywdzonego i oskarżonego zainteresowali się tym, dlaczego jeden z nich zmarł, a drugi został aresztowany i w sytuacji, gdy mieszkają w tym samym baraku w niewielkiej odległości, mogli słyszeć krzyki, które słyszeli przecież M. O. i T. K., nadto na miejscu były osoby, które niewątpliwie z własnych obserwacji znały przebieg przynajmniej części wydarzeń. Dlatego też trudno jest zaakceptować twierdzenia, że nikt z tych świadków niczego nie usłyszał, ale też nie ma podstaw, by któremukolwiek z nich konkretnie zarzucić, że zeznał nieprawdę.

T. K. (1) w postępowaniu przygotowawczym podał, że 3 maja 2015 r. około godz. 21.00 poszli z M. O. (1) do baraku przy ul. (...), by tam napić się piwa, bo było zimno. Stali na korytarzu i usłyszeli z jednego z mieszkań odgłosy, jakby ktoś się bił, po około 15 minutach także krzyki znanego mu M. W. (1) i jeszcze jednego mężczyzny. Weszli tam, zobaczył M. W., który zakrwawiony i posiniaczony siedział na łóżku, a obok niego stał mieszkający w tym samym baraku mężczyzna, znany mu jako E., który trzymał w ręku przedmiot przypominający nogę od krzesła i bił pokrzywdzonego. Powiedział do niego, by już nie bił M., ale ten wulgarnie kazał mu się nie wtrącać i ponownie zaczął tym przedmiotem uderzać pokrzywdzonego, który położył się na łóżku, prosił, by go nie bić i mówił, że przeprasza. W mieszkaniu tym był jeszcze jeden nieznany mu mężczyzna; zanim usłyszeli krzyki, wyszła stamtąd kobieta – również mieszkanka baraku. Po 5-10 minutach wyszli z kolegą z tego mieszkania i poszli jeszcze po piwo, a potem do niego do domu. W Sądzie twierdził, że niewiele już pamięta, nie widział, żeby ktoś kogoś bił, ale potwierdził jako prawdziwe odczytane mu wyjaśnienia ze śledztwa.

M. O. (1) również w postępowaniu przygotowawczym wskazał, że z kolegą poszli na korytarz baraku przy ul. (...) około godz. 22-23, by wypić tam piwo. Tego dnia wcześniej pił piwo i był nietrzeźwy. W pewnym momencie usłyszeli krzyki, dobiegające z jednego z mieszkań, o którym T. K. powiedział, że mieszka tam mężczyzna o pseud. (...). Weszli do środka i zobaczył mężczyznę, bijącego Ś. (...) nogą od krzesła. Wewnątrz był jeszcze jeden mężczyzna, który siedział i wyglądał, jakby spał albo był mocno pijany oraz kobieta, która zaraz po ich wejściu stamtąd wybiegła. Zabrali bijącemu tę nogę od krzesła i siłą posadzili go na fotelu, K. uspokajał go, zwracając się do niego imieniem E.. Śruba miał bardzo pokrwawioną twarz, jego ręce i nogi wyglądały tak, jakby były połamane. Ponieważ napastnik się uspokoił, wyszli na korytarz, gdzie powiedzieli jakiejś starszej kobiecie, żeby zadzwoniła po karetkę. Ta poszła po telefon, ale dała go E., który również wyszedł na korytarz i to on zadzwonił na pogotowie. Postali chwilę wspólnie, po czym około północy z K. poszli jeszcze po piwo na stację paliw i gdy z niej wracali, zobaczyli jadącą karetkę. W Sądzie również on twierdził, że nie pamięta, czy oskarżony bił pokrzywdzonego, a jedynie, że pił tam alkohol, a pokrzywdzony leżał i wymagał wezwania karetki. Przyznał, że weszli do mieszkania pokrzywdzonego po tym, jak usłyszeli stamtąd krzyki i hałasy i zobaczyli mocno pobitego pokrzywdzonego. O odczytanych mu zeznaniach stwierdził, że nie do końca je potwierdza, ponieważ nie pamięta przebiegu wydarzeń i nie wie, czy zeznawał wówczas prawdziwie, ponadto zeznając w prokuraturze był pijany, choć o tym wówczas nie wspomniał.

Zeznaniom tych świadków trudno w całości dać wiarę, zarówno ze względu na ich postawę na rozprawie głównej, jak i ze względu na nieścisłości pomiędzy ich relacjami. Przede wszystkim świadkowie ci, podobnie jak sąsiedzi pokrzywdzonego i oskarżonego, w ocenie Sądu przyjęli ostatecznie postawę całkowicie bierną, nie chcąc oskarżonemu zaszkodzić ani przyczynić się do jego skazania czy też opowiedzieć się za którąkolwiek ze stron, dlatego też całkowicie niewiarygodnie twierdzili, że mimo upływu stosunkowo krótkiego czasu od wydarzeń (7 miesięcy) i ewidentnie nietypowego i zawierającego duży ładunek emocjonalny zdarzenia niczego szczególnego poza zwykłym spotkaniem nie pamiętają. W postępowaniu przygotowawczym również nieco inaczej podawali szczegóły dotyczące godziny przybycia do baraku na ul. (...), osoby obecne w mieszkaniu M. W. (co jednakże na bieżąco zostało sprostowane), czas jego opuszczenia przez I. T., zachowania E. C. (1) czy własne reakcje. Zdaniem Sądu powyższe różnice w naturalny sposób tłumaczą się nie tylko stanem po spożyciu alkoholu czy różnicami osobniczymi w zakresie postrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń, ale i dynamiką oraz niespodzianością zajść. Świadkowie byli jednak zgodni co do tego, że w momencie, gdy weszli do mieszkania pokrzywdzonego, zobaczyli oskarżonego, który bił pokrzywdzonego przedmiotem wyglądającym na nogę od krzesła, że był on uspokajany, pokrzywdzony miał liczne i widoczne obrażenia ciała, nadto, że nikt prócz oskarżonego nie uderzał pokrzywdzonego. W tym zakresie ich zeznania w pełni korespondują też z wyjaśnieniami, złożonymi przez oskarżonego w śledztwie. W zeznaniach L. A. znajdują też potwierdzenie słowa M. O. (1), że miejsce to opuścili około północy, na krótko przed przyjazdem karetki Pogotowia. Dlatego też w tej części, w jakiej ich zeznania są zbieżne i znajdują potwierdzenie w innych wiarygodnych dowodach, Sąd dał im wiarę.

K. B. (1) zeznał, że był z E. C. (2) u M. W. (1) w dniu 3 maja 2015 r., ale w godzinach popołudniowych. Było tam kilka osób, choć żadnych kobiet ani M. O. oraz T. K. nie pamięta, pili jakiś alkohol, a potem sam stamtąd wyszedł. Był potem jeszcze po sąsiedzku w mieszkaniu znajomej i od niej poszedł do domu, było już ciemno. W jego obecności między pokrzywdzonym a oskarżonym czy kimkolwiek innym nie było żadnej awantury, kłótni, nikt się nie bił, nie było bałaganu. W. i C. nie rozmawiali o tym, że ktoś kogoś obraził. Przebywając u sąsiadki również nie słyszał żadnych hałasów czy odgłosów awantury.

W ocenie Sądu zeznaniom tego świadka można było dać wiarę, bowiem nie przeczy mu żaden dowód, takim przymiotem przez Sąd obdarzony. Świadek był w dniu zdarzenia widziany w tym miejscu, ale rzeczywiście w godzinach wcześniejszych, najpóźniej J. J. widział go tam około 19-20, ale tylko na korytarzu, co koresponduje z twierdzeniami świadka. Również T. K. i M. O. nie potwierdzili tez oskarżonego z rozprawy, by świadek ten miał w ich obecności uderzać pokrzywdzonego, w szczególnosi za rzekome obrażanie K.. Jak wskazano wyżej, wyjaśnienia oskarżonego o sprawstwie m.in. K. B. (1) zostały uznane tylko za element jego aktualnej linii obrony, a przy braku innych dowodów, przeczących jego zeznaniom, nie było podstaw, by uznać je za nieprawdziwe.

I. T. (1) w postępowaniu przygotowawczym podała, że była u pokrzywdzonego i piła piwo, gdy ok. 20.30 przyszedł tam E. C. (2) i w pewnym momencie oskarżony i pokrzywdzony zaczęli się sprzeczać w związku z tym, że wcześniej M. W. chodził po korytarzu i głośno klął. Potem zaczęli się popychać i oskarżony złapał pokrzywdzonego za ramię i popchnął go, „rzucił nim o łózko”, a ten uderzył się w głowę o oparcie. Nie krwawił. Oskarżony więcej go nie bił. Chciała stamtąd wyjść, ale weszło tam kilku, może czterech młodych mężczyzn w wieku 25-30 lat, których nie znała. M. W. (1) i E. C. (2) już się wówczas uspokoili. Poszła do siebie spać przed godz. 21 i nic więcej nie wie.

Zeznania tego świadka pozostają w sprzeczności nie tylko z zeznaniami M. O., ale i z wyjaśnieniami E. C., bowiem obaj oni wskazywali, że oskarżony uderzał pokrzywdzonego krzesłem lub nogą od krzesła w jej obecności; oskarżony wskazywał też wbrew jej zeznaniom, że prócz nich był jeszcze W. P. (1) i że wszyscy oni pili wódkę: M. O. odmiennie od niej określał też czas, w jakim opuściła mieszkanie pokrzywdzonego. Również I. T. w ocenie Sądu w zeznaniach swych usiłowała zachować neutralność, nie chcąc obciążać oskarżonego, nawet w sytuacji, gdy nie kwestionował on swego sprawstwa, dlatego jej zeznaniom również Sąd dał wiarę tylko co do faktów, znajdujących potwierdzenie w innych dowodach.

W. P. (1) podał, że przed tym, jak W. zabrała karetka, byli z E. C. u niego w mieszkaniu i pili różne alkohole, ale rano. Był bardzo pijany, nie wie, czy ktoś tam się kłócił czy bił, odzyskał świadomość u siebie w mieszkaniu. Ma przezwisko (...). Oskarżony i pokrzywdzony pozostawali w bardzo dobrych relacjach, byli jak bracia, siedzieli w jednej celi. Zeznaniom tego świadka trudno zarzucić fałsz, skoro powołuje się on na niepamięć, wywołaną utratą świadomości po alkoholu, a taki jego stan potwierdzili również M. O. i T. K..

Z. K. (1) zeznała, że oskarżony – jej syn, przez pięć lat nie pił alkoholu, ale ponownie zaczął go spożywać od około dwóch tygodni przed zdarzeniem. W nocy spała, gdy wstawała, najpierw syn spał, za jakiś czas nie było go w mieszkaniu. Rano syna zatrzymała Policja. Dzień wcześniej, może przed godziną 16.00, przyszedł do niej M. W. (1) i przepraszał ją mówiąc, że po alkoholu nie wie, co robi. Absolutnie nie wyglądał wówczas na pobitego i był sam. Pokrzywdzony popijał i po alkoholu rzeczywiście do wszystkich bardzo wulgarnie się odnosił. Oskarżony i pokrzywdzony znali się dobrze z zakładu karnego, spotykali się, byli w dobrej komitywie.

J. P. (1) zeznała, że 3 maja 2015 r. nie słyszała żadnej awantury. Około godz. 17 widziała oskarżonego, wchodzącego do mieszkania pokrzywdzonego w towarzystwie (...). Przed godz. 20 przyszedł do niej M. W. (1), był nietrzeźwy i chciał coś powiedzieć, ale ona zamknęła przed nim drzwi. Był wówczas sam i nie miał śladów pobicia.

Także K. K. (1) widziała pokrzywdzonego, bo około godz. 19-20, gdy było jeszcze widno, zajrzał do niej przez uchylone drzwi i ją przepraszał, choć nie mówił za co; on co rusz coś przeskrobał i potem przepraszał. Był sam i nie miał śladów pobicia. Po północy przyszła do niej Z. K. (1) w koszuli i powiedziała, że W. zabrało pogotowie.

Wskazanym świadkom co do wskazywanych przez nich okoliczności zdaniem Sądu również należało dać wiarę, bowiem spójnie opisały one zachowanie pokrzywdzonego, który je przepraszał (poza Z. K., która czas tego zdarzenia mocno przesunęła wstecz, nawet przed czas, wskazywany przez oskarżonego – jej syna). Nie sposób dać w pełni wiary tezie Z. K. (1), że nie słyszała nic o zdarzeniu, skoro K. K. wskazała, że około północy nie spała ona, była na korytarzu i mówiła jej, że pogotowie zabrało M. W., co może korespondować ze słowami M. O., iż jakaś starsza kobieta przyniosła z mieszkania oskarżonemu jego telefon, z którego zadzwonił on po pogotowie. Nie można jednak wykluczyć, że oskarżony telefon swój zostawił nie u matki, ale u innej sąsiadki i brak jest dostatecznych podstaw, by Z. K. (1) zarzucić zatajenie posiadanej o zdarzeniu wiedzy.

J. P. (2) i D. P. zeznawały na okoliczność obecności w domu W. P. (1) i nie wniosły do sprawy żadnych istotnych treści.

Biegły lekarz medycyny sądowej J. L. (1) po przeprowadzeniu sekcji zwłok M. W. (1) opisał stwierdzone u niego obrażenia ciała, w tym m.in. liczne intensywne linijne, równoległe względem siebie zasinienia i otarcia naskórka w wielu częściach ciała (łącznie kilkadziesiąt urazów), które w jego ocenie w liczbie dwudziestu powstały od uderzeń narzędziem tępym, twardym (podłużnym i obłym), godzącym wielokrotnie ze zróżnicowaną, w tym dużą, siłą. Biegły wskazał, że pokrzywdzony nie doznał obrażeń (w tym śródczaszkowych), które uniemożliwiałyby mu poruszanie się, bowiem nawet złamanie kości piszczelowej pozostawiało zachowaną ciągłość tej kości. Przyczyną śmierci M. W. (1) była zatorowość tłuszczowa naczyń płucnych, której źródłem było właśnie owo złamanie kości piszczelowej z szerokim otwarciem jamy szpikowej, przy czym biegły w opinii swej zawarł stwierdzenie, że pomiędzy doznanymi przez pokrzywdzonego obrażeniami ciała i jego zgonem występuje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy. Na rozprawie dodał, że żylna tłuszczowa zatorowość naczyń płucnych powstaje, gdy drobiny tłuszczu z uszkodzonych kości miednicy, kości długich albo zmiażdżonych tkanek miękkich przedostają się do krwiobiegu i docierając do cienkich naczyń krwionośnych w płucach, mechanicznie je zatykają, powodując zatrzymanie wymiany gazowej w płucach. Przy miernie nasilonej zatorowości organizm przy wspomaganiu farmakologicznym sobie z tym radzi; przy zatorowości masywnej, jak w przypadku M. W. (1), następstwa powstają gwałtownie, a lekarze są praktycznie bezradni. Podał, że jego zdaniem M. W. (1) przy przyjęciu do szpitala został prawidłowo [potraktowany jako pacjent we wstrząsie urazowo-krwotocznym, spowodowanym całym zespołem doznanych obrażeń, który stanowił realne zagrożenie dla jego życia w mechanizmie wynaczynienia się poza układ krwionośny dużej ilości krwi. Tłuszczowa zatorowość naczyń płucnych jest powikłaniem, występującym w 0,5-7% przypadków, a przeprowadzone w szpitalu badania nie dawały lekarzom żadnych podstaw, by przewidywać choćby zagrożenie jego wystąpienia.

Opinia tego biegłego jako fachowa, zupełna i obiektywna uznana została przez Sąd Okręgowy za w pełni wartościowy dowód w sprawie. Wprawdzie biegły w pisemnej opinii nie wskazał, które obrażenia (czy jaki zespół obrażeń) stanowił chorobę, realnie zagrażającą życiu pokrzywdzonego, zwłaszcza taką, która ostatecznie skutkowała jego śmiercią, jednakże na rozprawie głównej w pełni odpowiedział na zadane mu w tym przedmiocie pytania stron. Nadto w sformułowaniu o istnieniu związku przyczynowo-skutkowego pozornie tylko otarł się o materię pozostającą w wyłącznej kompetencji Sądu, jednak zauważyć należy, że poprzestał on w zasadzie na stwierdzeniu przyczyn zaistnienia skutku w postaci śmierci pokrzywdzonego, nie wypowiadając się o możliwości jego zawinienia. Żadna ze stron nie zakwestionowała ostatecznie treści tej opinii (wniosek obrońcy o wywołanie nowej opinii związany był jedynie z jego wątpliwościami co do prawidłowości leczenia pokrzywdzonego w szpitalu) i Sąd nie znalazł też podstaw, by z urzędu uznać ją za niewystarczający dowód.

Biegli psychiatrzy i psycholog nie stwierdzili u oskarżonego choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego ani innego rodzaju zaburzeń czynności psychicznych; rozpoznali u niego jedynie organiczne zaburzenia osobowości i zespół uzależnienia od alkoholu. Biegli wskazali, że upicie alkoholowe w czasie czynu było upiciem zwykłym, a oskarżony zna działanie alkoholu na swój organizm, bowiem sam zadeklarował, że po alkoholu zaczyna się awanturować. W konsekwencji biegli stwierdzili, że E. C. (2) w czasie zarzucanego mu czynu miał w pełni zachowaną zdolność rozpoznania jego znaczenia oraz pokierowania swoim postępowaniem.

Sąd nie znalazł powodów, by wątpić w rzetelność i moc dowodową również tej, jak i pozostałych, uzyskanych w toku postępowania opinii (z zakresu badań DNA oraz daktyloskopijnej). Wszystkie zostały sporządzone przez doświadczonych biegłych, nie ujawniły się jakiekolwiek wątpliwości co do jakości ich wiedzy specjalnej czy bezstronności. Opinie te są zupełne, jasne i logiczne, po części znajdują też oparcie w zeznaniach świadków i wyjaśnieniach oskarżonego, jak również w dowodach z dokumentów, dlatego też Sąd uznał je za w pełni wartościowe dowody w sprawie. Żadna z opinii nie była przy tym podważana ani w jakikolwiek sposób kwestionowana przez strony.

Sąd nie znalazł też powodów, by wątpić w moc dowodową pozostałych dokumentów, ujawnionych na rozprawie głównej.

W ocenie Sądu zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwala na stwierdzenie, że E. C. (2) popełnił zarzucony mu czyn, choć nie w pełni w kształcie, zarzuconym mu w akcie oskarżenia. Niewątpliwie w ocenie Sądu w świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego należało przyjąć, że to oskarżony jest wyłącznym sprawcą obrażeń ciała, jakich w dniu 3 maja 2015 r. doznał M. W. (1). Materiał ten nie dał w ocenie Sądu podstaw do stwierdzenia, że ktokolwiek inny zadawał pokrzywdzonemu uderzenia i spowodował u niego choćby część obrażeń. Przeprowadzony w toku postępowania dowód z opinii biegłego lekarza J. L. nakazuje jednak przyjąć, że choć ostatecznie następstwem działania oskarżonego była śmierć M. W. (1), to jednak skutek ten nie pozostaje z tym działaniem w adekwatnym związku przyczynowo – skutkowym. Według powszechnie przyjmowanej w orzecznictwie sądowym teorii ekwiwalencji „za przyczynę następstwa uważać należy każdy warunek, którego hipotetyczna eliminacja prowadzi do odpadnięcia danego następstwa w jego konkretnej postaci. Skoro zaistniał skutek o charakterze społecznie ujemnym, to należy cofnąć się do poprzedzających go ogniw i jeśli wśród tych ogniw znajduje się czyn człowieka to zachodzi związek przyczynowy. W tym ujęciu czyn sprawcy nie musi być wyłączną przyczyną skutku należącego do znamion przestępstwa, wystąpienie zatem innych jeszcze warunków nie wyłącza przyczynowości i to nawet gdy rola tych innych warunków była znaczna. Niewątpliwym walorem takiego rozwiązania jest - jak podkreślano w doktrynie (m.in. W. Wolter - Nauka o przestępstwie - PWN, Warszawa 1973, str. 70-71, J. Śliwowski - Prawo karne - Warszawa 1975, str. 87) - prostota, jasność i niezawodność, gdy chodzi o prawidłowe ustalenie więzi przyczynowej” – postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 21 lutego 2001 r., IV KKN 189/00, LEX nr 51087 czy wyrok SA w Lublinie z dnia 15 maja 2008 r., II AKa 95/08, LEX nr 453981. W świetle tej części definicji związek przyczynowy pomiędzy działaniem oskarżonego a skutkiem w postaci śmierci pokrzywdzonego zachodzi, bowiem gdyby nie obrażenia ciała, nie byłoby zatorowości tłuszczowej i śmierci. Teoria ta ma jednak jeszcze jeden, niezwykle ważny element, wskazywany również we wspomnianych wyżej judykatach. „Wynika on z obawy, iż koncepcja taka wyznacza zbyt szerokie pole odpowiedzialności karnej, a jest nim subiektywna przesłanka odpowiedzialności, tzn. wina sprawcy, która w wystarczającym stopniu łagodzi czy wręcz niweluje tę obawę”. Czyn z art. 156 § 3 kk polega na umyślnym spowodowaniu ciężkich obrażeń ciała, których następstwem, objętym już nieumyślnością, jest śmierć pokrzywdzonego (wina kombinowana). Oskarżony niewątpliwie chciał spowodować u niego obrażenia ciała i to poważne, ale nie działał z zamiarem pozbawienia M. W. (1) życia, o czym świadczą nie tylko jego wyjaśnienia („nie chciałem go zabić, chciałem mu tylko wpieprzyć”), ale i sposób działania – mnogość ciosów, zadawanych długim i dość ciężkim przedmiotem, zwielokratniającym ich siłę, gdzie jednak większość ciosów celowanych było w grzbietową część tułowia i w kończyny, a ciosy w bardziej newralgiczne części ciała były tego rodzaju, że nie spowodowały poważniejszych obrażeń wewnętrznych. Najistotniejszym jawi się więc pytanie, czy oskarżonemu można przypisać winę w zakresie spowodowania śmierci pokrzywdzonego, a więc czy choćby mógł i powinien on przewidzieć, że na skutek zadanych urazów pokrzywdzony umrze. Nie chodzi przy tym o hipotetyczną, choć realną możliwość zaistnienia takiego skutku, to bowiem objęte jest już kwalifikacją czynu, polegającego na spowodowaniu ciężkiej choroby, realnie zagrażającej życiu (art. 156 § 1 kk). Na to pytanie zdaniem Sądu odpowiedzieć można wyłącznie negatywnie. Jak wskazał bowiem (dopiero na rozprawie głównej) biegły lekarz J. L. (1), zatorowość płucna, która była przyczyną śmierci M. W. (1), była powikłaniem, następstwem złamania kości piszczelowej i ewentualnie również zmiażdżenia tkanek miękkich, nieprzewidywalnym również dla wysoko wykwalifikowanego personelu medycznego w szpitalu. Biegły podkreślił, że nawet po przeprowadzeniu badań, znając parametry życiowe pokrzywdzonego, lekarze nie mieli żadnych podstaw by przypuszczać, że takie powikłanie wystąpi i by próbować mu zapobiegać. W tej sytuacji nie sposób wymagać od oskarżonego, który nie ma przecież wykształcenia medycznego ani choćby tego typu doświadczenia, by wykazywał się dużo dalej idącą intuicją i wiedzą, niż kilkoro lekarzy i ratowników medycznych. Wskazane wyżej sposób i cel działania oskarżonego wskazują jednak, że obejmował on swym bezpośrednim zamiarem spowodowanie u pokrzywdzonego nawet ciężkich obrażeń ciała, realnie zagrażających jego życiu, powodując u niego wskazany przez biegłego na rozprawie wstrząs urazowo-krwotoczny jako skutek nakładających się na siebie, licznych obrażeń w postaci złamań, stłuczeń, zmiażdżeń i ran, skutkujących wypływaniem krwi z układu krwionośnego do jam ciała i zmniejszaniem się jej ciśnienia, co z kolei stanowiło realne zagrożenie dla życia M. W. (1). Nie zostało stwierdzone, by wstrząs ten był współistniejącą z zatorowością płucną przyczyną zatrzymania krążenia i śmierci pokrzywdzonego. Gdyby oskarżony chciał jedynie zmusić biciem pokrzywdzonego do przeproszenia sąsiadek, to już wcześniej swój cel osiągnął; gdyby miał zamiar tylko wywrzeć na nim swój gniew za coś, co mu się przypomniało, uderzyłby go kilkakrotnie, pozostawiając niewielkie ślady. Oskarżony tymczasem podał, że chciał osiągnąć określony skutek („wpieprzyć” mu), a więc pobić go zdecydowanie konkretnie. Dlatego też zdaniem Sądu czyn oskarżonego, po dokonaniu koniecznej modyfikacji w jego opisie, należało zakwalifikować nie z art. 156 § 3 kk, ale z art. 156 § 1 pkt 2 kk.

Wymierzając oskarżonemu karę Sąd kierował się zawartymi w kodeksie karnym dyrektywami, przede wszystkim tym, by rodzaj i rozmiar kary i środków karnych zapewniały realizację jej celów w zakresie oddziaływania zarówno na oskarżonego, jak i na ogół społeczeństwa, a także by ich dolegliwość nie przekraczała granicy wyznaczonej przez stopień winy sprawcy oraz społecznej szkodliwości jego czynu.

Oceniając stopień społecznej szkodliwości czynu przypisanego E. C. (2) Sąd miał na uwadze to, że oskarżony spowodował u pokrzywdzonego ciężkie obrażenia ciała, jednakże równocześnie w niedługim czasie wezwał pomoc medyczną – choć znów nie do końca z własnej inicjatywy, ale na sugestię świadków i przy pomocy innej osoby, która dostarczyła mu telefon. Przy tym sposób jego działania był drastyczny – zadał pokrzywdzonemu kilkadziesiąt ciosów nogą od krzesła w dość dużym odstępie czasowym, nie zaprzestając bicia z własnej woli, ale powstrzymywany przez świadków. Pokrzywdzony nie był przy tym osobą dla oskarżonego obcą, znali się bardzo dobrze, byli wg świadków jak bracia, wcześniej się nie bili, a mimo to E. C. (2) był dla M. W. (1) bardzo okrutny, co wskazuje na nagłość zamiaru. Pokrzywdzony wbrew twierdzeniom oskarżonego zdaniem Sądu nie przyczynił się przy tym do zdarzenia, bowiem za niewłaściwe zachowanie względem sąsiadek, w tym matki oskarżonego, już po pierwszych ciosach przeprosił, potem ponownie spożywali razem alkohol i nie była wskazana żadna inna okoliczność, mogąca być w jakimkolwiek stopniu uzasadnionym powodem agresji oskarżonego.

Po części wskazane okoliczności Sąd wziął pod uwagę również oceniając stopień winy oskarżonego, uznając go przy okolicznościach popełnienia czynu za znaczny. Oceniając stopień jego winy Sąd uwzględniał głównie przesłanki zarzucalności (zdolność do zawinienia, możność rozpoznania bezprawności czynu, normalna sytuacja motywacyjna), ale także treść stosunku sprawcy do popełnienia czynu zabronionego, a także sposób działania. Oskarżony nie tylko przewidywał możliwość spowodowania u pokrzywdzonego ciężkich obrażeń ciała, ale także chciał tego. Stan nietrzeźwości, w jaki się wprowadził, nie łagodzi, ale wręcz zaostrza stopień jego winy, bowiem oskarżony zdawał sobie sprawę z wpływu alkoholu na swój organizm, wiedział, że pod jego działaniem staje się agresywny, wbrew jego wyjaśnieniom Z. K. (1) wskazała, że już od kilkunastu dni przed zdarzeniem spożywał alkohol i nie była to sytuacja nagła, co zresztą w świetle opinii sądowo-psychiatrycznej nie miałoby decydującego znaczenia. Oskarżony był przy tym wielokrotnie karany, w tym za przestępstwa z użyciem przemocy, odbył łącznie ok. 20 lat kary pozbawienia wolności, wobec czego doskonale zdawał sobie sprawę z możliwych prawnych następstw swego postępowania (nawet jeśli M. W. (1) jako kolega z celi odmawiał współpracy z Policją i nie chciał wskazać, kto go pobił).

Wymierzając karę, Sąd uwzględnia również właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości. Przekładając to na realia sprawy niniejszej Sąd wziął pod uwagę to, że oskarżony po dokonaniu czynu sam zadzwonił na numer alarmowy i wezwał pomoc, w toku całego postępowania nie kwestionował tego, że bił pokrzywdzonego i spowodował u niego obrażenia ciała (na rozprawie jedynie usiłując ograniczyć ich zakres), wyrażał skruchę. Oskarżony był dotychczas wielokrotnie karany, w tym za przestępstwa przeciw zdrowiu i z użyciem przemocy, odbył wiele lat kary pozbawienia wolności, ale od sierpnia 2007 r. przebywał na wolności, pracował dorywczo i pobierał rentę zdrowotną. Od kilku lat utrzymywał abstynencję alkoholową, jednakże zdając sobie sprawę ze swego alkoholizmu i znając jego wpływ na swój organizm, wrócił do jego spożywania na krótko przed czynem. Oskarżony pozostaje przy tym w konkubinacie, ma wciąż na swoim utrzymaniu troje małoletnich dzieci.

Z uwagi na omówione powyżej przesłanki, jak również mając po części na uwadze porozumienie, zawarte przez oskarżonego z Prokuratorem na etapie śledztwa, Sąd uznał, że właściwym, uwzględniającym okoliczności sprawy i cele kary, będzie wymiar 5 lat pozbawienia wolności. Taka kara zdaniem Sądu będzie wystarczająca dla osiągnięcia indywidualnych celów kary, określonych w art. 53 § 1 kk. Stopień winy oskarżonego jest wysoki i zdaniem Sądu priorytetem przy wymierzaniu mu kary winna być eliminacja oskarżonego ze społeczeństwa, jako że swym zachowaniem rodzi on przekonanie, że jego pozostawanie na wolności grozi popełnieniem przez niego nowych, nawet najpoważniejszych przestępstw. Wobec oskarżonego wielokrotnie orzekano różne kary, w tym izolacyjne i nieizolacyjne, ale żadne nie wpłynęły na niego dostatecznie motywująco, jeśli nie wychowawczo, by nie powrócił na drogę przestępstwa. Brak jest przy tym dostatecznych okoliczności łagodzących, które miałyby przeważyć nad okolicznościami obciążającymi. Przy ustawowym zagrożeniu za czyn kwalifikowany w zarzucie z art. 156 § 3 kk od 2 do 12 lat pozbawienia wolności, wskazane wcześniej porozumienie w trybie art. 335 kpk dotyczyło wymierzenia oskarżonemu kary 6 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, a więc w przybliżeniu połowy maksymalnego ustawowego zagrożenia. Zdaniem Sądu taki wymiar uwzględniał wszelkie wskazane wyżej przesłanki i w związku z tym, przy zakwalifikowaniu czynu oskarżonego z art. 156 § 1 pkt 2 kk, zagrożonego karą od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności, zasadnym było wymierzenie mu kary również w granicach połowy kary maksymalnej, a więc 5 lat pozbawienia wolności.

Z uwagi na niemożność przypisania oskarżonemu spowodowania śmierci pokrzywdzonego, choćby nieumyślnie, nie można było orzec na rzecz osób najbliższych zmarłego pokrzywdzonego zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Podstawą prawną takiego rozstrzygnięcia byłby art. 46 § 1 kk. Orzeczenie obowiązku naprawienia szkody czy zadośćuczynienia krzywdzie wyrządzonej przestępstwem, może nastąpić na rzecz pokrzywdzonego, ale ponieważ sąd karny orzekając o naprawieniu szkody, stosuje odpowiednio przepisy prawa cywilnego (z wyłączeniem wskazanych w końcowym fragmencie art. 46 § 1 kk, zamiast pokrzywdzonego, który zmarł, z praw, które by mu przysługiwały, mogą korzystać jego osoby najbliższe, ale jedynie w zakresie dochodzenia "przysługujących im roszczeń" (art. 63 § 1 i 2 zdanie pierwsze), a nie roszczeń, jakie przysługiwały zmarłemu. Po nowelizacji z dniem 8 czerwca 2008 r. art. 446 k.c. - normującego sytuację najbliższych po śmierci poszkodowanego w wyniku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia – zgodnie z nowym § 4 „Sąd może także przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę"- spowodowaną śmiercią najbliższego. „Osoby najbliższe dla pokrzywdzonego mogą więc występować w trybie art. 46 § 1 kk z własnym wnioskiem o zobowiązanie sprawcy do zadośćuczynienia ich krzywdzie powstałej na skutek jego śmierci – ale wówczas, gdy śmierć była wynikiem tego przestępstwa. Najbliżsi pokrzywdzonego mogą dochodzić roszczeń majątkowych jedynie z racji własnej krzywdy, jaka dotknęła ich wprost na skutek śmierci pokrzywdzonego, która to śmierć została wywołana przestępstwem przypisanym oskarżonemu” (Tomasz Grzegorczyk, komentarz do art. 49a kodeksu postępowania karnego, LEX 2014).

Ponieważ jak wskazano wyżej, oskarżonemu nie można było przypisać spowodowania skutku w postaci śmierci M. W. (1), nie było też możliwe orzeczenie o zadośćuczynieniu na rzecz jego osób najbliższych.

Po myśli art. 63 § 1 kk Sąd zaliczył na poczet orzeczonej oskarżonemu kary pozbawienia wolności okres tymczasowego aresztowania w sprawie.

O kosztach sądowych Sąd orzekł na podstawie art. 627 kpk i art. 624 § 1 kpk uznając, że z racji charakteru orzeczonej kary i sytuacji majątkowej i rodzinnej oskarżonego obciążanie go tymi kosztami byłoby niecelowe i przemawiają za tym względy słuszności.

Mając powyższe na względzie Sąd orzekł jak w wyroku.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Ewa Olewińska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Siedlcach
Osoba, która wytworzyła informację:  Karol Troć
Data wytworzenia informacji: